Sprzedawcy dopalaczy szykują się do pracowitego okresu wakacji. Właśnie wtedy co roku jest najwięcej zatruć szkodliwymi substancjami. Mobilizację widać m.in. w internetowych sklepach. Tymczasem pracownicy sanepidu zamykają sklepy z dopalaczami. Kilka dni temu plomby nałożono na drzwi lokalu w Radomsku. W maju na 3 miesiące zamknięto też sklep w Piotrkowie Trybunalskim.
Walka z dopalaczami w Radomsku trwa od trzech lat. Najpierw przy Fabianiego w centrum miasta był sklep ze "śmiesznymi rzeczami", potem z drobiazgami po kilka złotych, następnie ze sztuczną biżuterią i... torebkami. Na półkach można znaleźć kolorowe upominki, a pod ladą "produkty kolekcjonerskie ". Pracownicy sanepidu odkąd pojawiły się pierwsze sygnały o dopalaczach zlecali kolejne badania próbek, nakładali zakazy.
Jak tłumaczą, walka z firmami zajmującymi się rozprowadzaniem groźnych substancji jest nieskuteczna, bo w tym samym miejscu pojawiają się coraz to inne podmioty gospodarcze.
- Ostatnio po raz kolejny w związku z podejrzeniem sprzedaży niebezpiecznych środków zamknęliśmy sklep i nałożyliśmy plomby – mówi Marzena Dłubak z PSSE w Radomsku. Taki stan może jednak nie potrwać długo, ponieważ w tym samym lokalu działa jeszcze inny przedsiębiorca, a urzędnicy nie mogą mu utrudniać działalności. - Po otrzymaniu dokumentów potwierdzających fakt, że wynajmuje on część lokalu, będziemy musieli cofnąć swoją decyzję. Mamy związane ręce – dodaje pracownica sanepidu.
Czytaj więcej: Sezon na dopalacze w Łódzkiem. Producenci rozpoczęli handlową ofensywę
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?