Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rocznica Lubelskiego Lipca. 38 lat temu robotnicy rozpoczęli historyczny strajk

Sławomir Skomra
Michał Kasprzak był jednym z uczestników strajku w lubelskiej lokomotywowni
Michał Kasprzak był jednym z uczestników strajku w lubelskiej lokomotywowni archiwum
To był pierwszy protest robotników w PRL, którym udało się wywalczyć spełnienie ich postulatów. W niedzielę będziemy obchodzić 38. rocznicę Lubelskiego Lipca.

Pod tą nazwą kryją się strajki, które w ciągu kilku dni z WSK Świdnik rozprzestrzeniły się na całą Lubelszczyznę. Co więcej, były przykładem dla robotników z Wybrzeża, którzy w sierpniu 1980 r. rozpoczęli festiwal Solidarności. Bez lipca nie byłoby sierpnia - powtarzają historycy. To właśnie w lipcu 1980 strajkowały najważniejsze zakłady regionu, aż w końcu władza zgodziła się zrealizować postulaty strajkujących. Były to np. podwyżki czy demokratyczne wybory do rady zakładowej lokomotywowni lubelskiej.

Maszyniści przystąpili do strajku 16 lipca. Do tej pory żywa jest plotka, że przyspawano pociągi do torów. - Bzdura. Tyle razy to wyjaśniałem, a media nadal powtarzają tę plotkę. Nawet niedawno słyszałem ją w telewizji - irytuje się Michał Kasprzak, jeden ze strajkujących maszynistów. - Przyspawanie byłoby nieodpowiedzialne. Lokomotywa nadawałaby się do wyrzucenia albo do poważnej naprawy - dodaje.

Faktem jest jednak, że dzięki maszynistom został zablokowany ruch kolejowy w całym lubelskim węźle. Było to możliwe dzięki zablokowaniu tzw. karuzeli. To ruchoma część torów w lokomotywowni. Na wjeździe i wyjeździe do niej postawiono lokomotywy i zabrano do nich klucze. Dodatkowo zatrzymano i unieruchomiono pociągi na stacji towarowej i osobowej.

Komunistyczna władza chciała do lokomotywowni wprowadzić łamistrajków. - Kolejarzy np. z Dęblina. Zakwaterowano ich w hotelu kolejowym na Tatarach, ale nie zdecydowano się na takie rozwiązanie. Bali się - wspomina Kasprzak.

Fenomenem Lubelskiego Lipca było to, że fabryki nie pracowały, kolej nie kursowała, tak samo MPK w Lublinie, a mieszkańcy nie narzekali. Solidaryzowali się z robotnikami.

Kasprzak Lubelskiego Lipca nie rozpatruje w kategoriach sukcesu czy porażki. Na pewno na plus zapisuje wybory do rady zakładowej. - Mam z nich pamiątkę. To plakietka z napisem „Tow. Michał Kasprzak”. Śmialiśmy się z kolegami, że po strajku zostaliśmy towarzyszami - relacjonuje.

Na tegorocznych obchodach Lubelskiego Lipca Kasprzaka nie będzie, bo wyjechał. Ale gdyby był na miejscu, to na uroczystości by nie przyszedł. - Nigdy nie przychodzę. W pierwszych rzędach zasiadają politycy, a powinny to być miejsca dla strajkujących. Tymczasem moi koledzy stoją gdzieś pod płotem - narzeka i dodaje: - Proszę sobie wyobrazić, że żaden z maszynistów z 1980 r. nie otrzymał odznaczenia państwowego. Nawet nieżyjący już Janusz Iwaszko. Był jednym z najbardziej zaangażowanych w strajk, choć należał do partii i był przewodniczącym Związku Młodzieży Socjalistycznej. Należy mu się najważniejszy z orderów.

Obchody Lubelskiego Lipca

Rozpoczną się w tę niedzielę o godz. 10 mszą w kościele pw. NMP Matki Kościoła przy ul. Wyszyńskiego w Świdniku. Na godz. 11.15 zaplanowano uroczystości na terenie PZL Świdnik.

Kolejna część obchodów za tydzień, 15 lipca. O godz. 10 będzie uroczyste posiedzenie zarządu lubelskiej „Solidarności”. Na godz. 11.30 zaplanowano mszę w lubelskiej archikatedrze, skąd jej uczestnicy przejdą do lokomotywowni przy Dworcu Głównym PKP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto