Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rada Oddziału lubelskiego NFZ sprawdzi kontrakty Funduszu

Kamil Krupa
Jacek Babicz
Rada Oddziału lubelskiego NFZ zbada, czy przy przeprowadzaniu konkursów na świadczenia medyczne nie doszło do nieprawidłowości. Ta procedura budzi od kilku dni sporo zastrzeżeń. M.in taką, że wyłoniono w niej dwie firmy z Lublina, których właścicielami są członkowie Platformy Obywatelskiej. - Rada sprawdzi czy mogło mieć to wpływ na przyznanie im kontraktów - zapowiada Michał Jastrzębski, jej przewodniczący.

Konkurs, dzięki któremu NFZ wyłonił palcówki, które będą miały podpisane kontrakty, postawił na głowie cały obecny system. - Tak szerokiego konkursu jak w województwie lubelskim nie prowadził żaden inny oddział - przyznaje Andrzej Kowalik, p.o. dyrektora lubelskiego oddziału NFZ, po czym wylicza: - Ogłoszono 1296 postępowań, wpłynęło 4573 oferty z czego wybrano 3037. Pracowało nad tym 11 komisji.

W praktyce sprowadza się to do tego, że wielu pacjentów, którzy korzystali z usług przychodni, a ta miała podpisaną umowę z NFZ, teraz muszą szukać innego miejsca leczenia. Wielu jest przez to zdezorientowanych. - W takich sytuacjach najlepiej zapytać w miejscu gdzie do tej pory się leczyliśmy, gdzie znajduje się placówka, która ma podpisana kontrakt z NFZ. W 80 proc. przyjmie ją tam ten sam lekarz - zapewnia Michał Jastrzębski.

Dodatkowym problemem jest to , że doszło do sytuacji, kiedy mieszkańcy niektórych powiatów zostali pozbawieni części świadczeń z jakich do tej pory korzystali. NFZ zapowiada, że dokładnie przyjrzy się tej sytuacji. Żeby ją naprawić fundusz ma jeszcze dodatkowe środki w postaci 5 mln zł. - Takich przypadków jest mniej niż 10. Ale w miejscach gdzie pacjenci zostali pozbawieni usług, w przyszłym tygodniu ogłosimy nowe konkursy. Najpierw tam, gdzie są najbardziej potrzebne - zapewnia Andrzej Kowalik.

Michał Jastrzębski przyznaje jednak, że w procedurze konkursowej doszło do niesprawiedliwości. - Nie wzięto pod uwagę np. przywiązania pacjenta do przychodni czy też tego, że będzie musiał dojeżdżać do nowego miejsca 50 kilometrów. Chcę aby w radzie oddziału powstały dwa zespoły, które zbadają zgodność postępowań. Dotyczy to również sprawy wyboru firm, które należą do członków PO - zapowiedział. Zadeklarował również, że sam wycofa się z tej części kontroli. Jastrzębski też jest członkiem partii Donalda Tuska. W tym przypadku chodzi o firmy Farmed oraz Sanus. Właścicielem tej pierwszej jest Stanisław Podgórski, przewodniczący klubu PO w Radzie miasta, a drugi należy do Jacka Madeja, który w tych wyborach startował do rady powiatu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto