Śmiałkom, którzy zdecydowali się ruszyć do tańca w rytmie mazurków i tang sprzed lat przygrywała muzyka na żywo. Pary kręciły się na podłodze z drewnianych desek, ułożonej pomiędzy krytymi strzechą chatami Muzeum Wsi Lubelskiej.
Hasło przewodnie sobotniej imprezy brzmiało: „Potańcówka w skansenie czyli wywijasy, obertasy, lemoniada i frykasy!”
Skansen nie tylko zaprosił do wspólnej zabawy tanecznej, ale też nagradzał tych, którzy na potańcówkę przyszli w stroju z epoki. Taka osoba wykupywała ulgowy bilet zamiast normalnego. Czasami stylizacja kończyła się na słomkowym kapeluszu i niezobowiązującej sukience w kwiaty, ale były też panie w eleganckich, wieczorowych toaletach rodem z lat 20. XX wieku.
Nie zabrakło kotylionów przypinanych do ubrania wybranki i loterii fantowej. Na potańcówkę zajechali również miłośnicy zabytkowych rowerów, zrzeszeni w Lubelskim Towarzystwie Retro Cyklistów.
- Nie ukrywam, że pierwszy raz byliśmy na potańcówce w skansenie. Byłem w szoku widząc, jak wiele było przebranych osób, ale też tańczących jeszcze po północy - komentuje Piotr Kańczugowski z Lubelskiego Towarzystwa Retro Cyklistów. Nasz rozmówca zwrócił uwagę na jeszcze jeden szczegół. - Tłum w skansenie był zróżnicowany wiekowo, od dzieci i nastolatków, po osoby po siedemdziesiątce - dodaje Piotr Kańczugowski.
W wolnej chwili można było posilić się daniem z grilla, albo pójść na spacer po urokliwym zakątkach Muzeum Wsi Lubelskiej.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?