Były policjant z Włodawy stanie przed sądem za spowodowanie śmiertelnego wypadku. Funkcjonariusz zaraz po zdarzeniu uciekł i próbował zacierać ślady swojego przestępstwa.
Do wypadku doszło 29 października ubiegłego roku. Wtedy 36-letni Bogdan M. był funkcjonariuszem we włodawskiej drogówce. Po służbie jechał żukiem.
- Samochód miał niesprawny układ kierowniczy, który uniemożliwiał wykonanie manewru omijania - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Auto potrąciło 67-letniego pieszego. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
Policjant zamiast ratować rannego, uciekł. Próbował utrudniać śledztwo. Sfałszował umowę sprzedaży samochodu.
- Wynikało z niej, że przed wypadkiem żuka kupił obywatel Kazachstanu - dodaje prokurator Syk-Jankowska.
Dane Kazacha zostały zmyślone. Śledczy szybko ustalili, jak doszło do nieszczęścia. W takich przypadkach sądy z reguły tymczasowo aresztują podejrzanych o spowodowanie wypadku, ucieczkę i próbę mataczenia. W przypadku Bogdana M. sprawa skończyła się inaczej. Mężczyzna nie został aresztowany. Wszystko ze względu ma trudną sytuację życiową. Oskarżony nie jest policjantem. Wyleciał ze służby w listopadzie ubiegłego roku.
W czasie śledztwa Bogdan M. przyznał się do winy. Razem z nim przed sądem stanie trzech mężczyzn, którzy pomagali mu w ukryciu żuka.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?