Lublinianki zagrały z Ruchem awansem, bo w lutym czeka je mecz w Pucharze Zdobywców Pucharów z duńskim Randers HK. Spotkanie z chorzowian-kami było trzecim w tym roku i chociaż najlepszym, to gra mistrzyń kraju wciąż pozostawia wiele do życzenia.
- Wygrywamy mecze, ale gramy niezbyt dobrze. Na pewno nie tak, jak same byśmy chciały - twierdzi Małgorzata Rola, która chorzowiankom rzuciła osiem bramek.
Podobnie jak cztery dni wcześniej z Samborem Tczew, lubelska drużyna źle rozpoczęła mecz i Ruch po czterech minutach wygrywał 4:1. Po raz pierwszy MKS wyszedł na prowadzenie w 20 min, po bramce Joanny Drabik (10:9). Wynik po pierwszej połowie (16:14) pozwalał rywalkom wierzyć w nawiązanie walki z gospo-dyniami w drugiej części.
Ale MKS drugie 30 minut rozpoczął od szybko zdobytych bramek przez najskuteczniejszą tego dnia Jessice Quintino oraz Małgorzatę Rolę.
W drugiej połowie lubelskie zawodniczki rzuciły 23 bramki, a w ostatnich sekundach szansę na 40. trafienie miała Dagmara Nocuń, ale minimalnie chybiła.
Z kolei chorzowianki z każdą upływającą minutą grały coraz gorzej. Często traciły piłkę po prostych błędach. - Myślałem, że sprawimy niespodziankę. Wynik z poprzedniej kolejki, gdy Lublin wygrał z beniaminkiem tylko jedną bramką, pozwalał wierzyć, że z tym zespołem jest coś nie tak i można to wykorzystać. Nam się nie udało - podsumował Marcin Księżyk, trener Ruchu.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?