Miejskie przychodnie w Łodzi bez poradni specjalistycznych

Dlaczego urzędnicy NFZ nie sprawdzili nawet, czy przychodnia jest w stanie przyjmować chorych, zanim przydzielili jej kontrakt?

Beata Aszkielaniec, rzecznik NFZ powiedziała, że duża liczba nowych podmiotów i ponad 1500 postępowań konkursowych spowodowało, że Fundusz musiał polegać na ankietach. Poradnia Nowa zaproponowała w przypadku poradni okulistycznej wymagany sprzęt i ich oferta została wysoko oceniona, a w przypadku dermatologii - dobrą dostępność dla pacjentów i lekarzy specjalistów.

Poradnia nie jest dla pacjentów dostępna w ogóle, a zamiast specjalistów z pacjentami rozmawiają budowlańcy. Czy NFZ wyciągnie wobec poradni konsekwencje? - Oferenci wiedzą, jak surowa jest kara za podanie nieprawdziwych informacji w ankiecie. To między innymi zakaz startowania w konkursie ofert przez lata. Na razie nie otrzymaliśmy żadnych skarg od pacjentów - mówi Beata Aszkielaniec.

Nowe przychodnie czekają na podpisanie umów z Funduszem i pacjentów odsyłają. Stare, które leczyły chorych od lat, nie mogą już tego robić, bo potraciły kontrakty. Najwięcej stracili pacjenci miejskich przychodni, które w tym roku straciły aż 18 poradni.

Miejska Przychodnia Wieloprofilowa Śródmieście została bez okulisty, neurologa, lekarza rehabilitanta, dermatologa i chirurga ogólnego. Z kolei Miejska Przychodnia Lecznicza przy ul. Przyrodniczej straciła lekarza rehabilitanta, neurologa dla dorosłych, laryngologa dziecięcego, okulistę i chirurga urazowego. Przychodnia przegrała z niepublicznymi przychodniami. Mieszkańcy osiedla Górna z urazem nogi pomocy mogą szukać np. w przychodni Colmed przy ul. Braterskiej w Łodzi. Tylko że w NZOZ Colmed nie ma aparatu do wykonania zdjęć RTG, potrzebnych do zdiagnozowania urazu kończyn. Pacjenci będą musieli zrobić zdjęcie RTG, ale w miejskiej przychodni Lecznicza, by z powrotem udać się NZOZ Colmed na wizytę lekarską. - To skandal. Ze złamaną nogą mam kuśtykać w jedną i drugą stronę. Na Górnej mieszka wielu emerytów, jak oni mają sobie poradzić. Przecież nie mamy pieniędzy na taksówki - żali się pani Aniela, pacjentka przychodni Lecznicza w Łodzi.

Dramatyczne sceny dzieją się także w Miejskiej Przychodni Batory na Widzewie. Przychodnia nie dostała kontraktu na trzy z pięciu dotychczasowych poradni. W nie ma tam już neurologa, dermatologa i kardiologa. Fundusz wybrał jedną poradnię kardiologiczną dla całej dzielnicy - w szpitalu im. Jonschera. Teraz będą musieli do niej dojeżdżać mieszkańcy Janowa, Ole-chowa, Zarzewa i całego Widzewa.

Problem mają również mieszkańcy Polesia. MP Polesie straciła kontrakt na okulistykę, lekarza rehabilitanta, na stomatologię i ginekologię. W ostatnim roku przychodnia wydała kilkaset tysięcy złotych, by dostosować się do wymagań Funduszu. - Zakupiliśmy sprzęt okulistyczny i rehabilitacyjny. Wyremontowaliśmy budynki przy ulicach Wileńskiej i Gdańskiej. Remonty robiliśmy z miejskich pieniędzy, a teraz one wszystkie pójdą w błoto - mówi Anna Rosińska z MP Polesie.

Protest wobec decyzji Funduszu zapowiadają pracownicy i pacjenci przychodni. Spotkanie z przedstawicielami miejskich przychodni zapowiedziała już na czwartek Hanna Zdanowska. Walkę o miejskie przychodnie zaczyna też dyrektor wydziału zdrowia UMŁ.

- Wyniki tegorocznego konkursu w NFZ to załamanie wieloprofilowego systemu służby zdrowia, jaki budowaliśmy w Łodzi od lat - mówi Maciej Prochowski. - Pacjent w jednej dużej przychodni mógł skorzystać nie tylko z pomocy internisty, ale także specjalistów. Teraz chorzy będą musieli szukać pomocy w kilku miejscach. Wysłaliśmy już do Funduszu odwołania dotyczące wszystkich straconych oddziałów i poradni.