O Wyborach samorządowych w Lublinie czytaj na lublin.naszemiasto.pl/wybory2010
W ponad połowie departamentów Urzędu Marszałkowskiego dyrektorzy lub ich zastępcy to ludzie powiązani z partiami. W wyborach startowali głównie z list rządzących regionem PO i PSL. Departamentem Koordynacji Projektów Europejskich kieruje Edmunt Bożeński, wojewódzką promocją - Piotr Franaszek (obaj z PO). Mariusz Majkutewicz, szef Departamentu Gospodarki i Innowacji, kierował regionalnym sztabem wyborczym PO. Dyrektorem w departamencie kultury jest Miro- sław Korbut (PSL). Sławomir Struski kieruje departamentem rolnictwa, w departamencie zarządzającym unijnymi funduszami z-cą dyrektora jest inny ludowiec - Marceli Niezgoda.
Członkowie PO pracują w ratuszu. Przykład pierwszy z brzegu: Michał Krawczyk kierujący miejską promocją (zrezygnuje ze stanowiska, bo został radnym).
Lubelskim oddziałom agencji rolnych szefują ludowcy: Andrzej Bieńko - ARiMR, Andrzej Romańczuk - ARR, Leszek Świętochowski - ANR. Kierownictwo tej ostatniej agencji odzwierciedla kształt regionalnej koalicji z minionej kadencji. Zastępcami dyrektora są tam od blisko trzech lat Leszek Daniewski z PO i Grzegorz Kurczuk z SLD. PiS ma swoich ludzi m.in. w spółkach miejskich. Zbigniew Targoński piastuje kierownicze stanowisko w LPEC, Marek Jakubowski pracuje w MPWiK, Andrzej Pruszkowski jest wiceprezesem TBS Nowy Dom. Krzysztof Siczek jest dyrektorem w Porcie Lotniczym Lublin.
Politycy zapewniają, że o obsadzie stanowisk decydują kompetencje. - Pracownicy są wybierani w drodze konkursów. Jeśli jest inaczej, to dokonuje się to w ramach przeniesienia - jak np. dyr. Bożeński, który przyszedł z chełmskiego ratusza. To nic dziwnego, że ktoś stara się otaczać zaufanymi ludźmi - tłumaczy Krzysztof Grabczuk z PO, wicemarszałek województwa.
Wicemarszałek Sławomir Sosnowski (PSL) podkreśla, że są ludzie, którzy najpierw sami do czegoś dochodzą, obejmują ważne funkcje, a dopiero potem wstępują do partii. - Nie można im ograniczać tego prawa - mówi.
- Są w samorządzie stanowiska o charakterze typowo politycznym - wójt, burmistrz czy prezydent oraz jego najbliżsi współpracownicy - mówi Krzysztof Michałkiewicz, poseł i szef PiS w okręgu lubelskim. I przyznaje, że na innych stanowiskach - typowo merytorycznych - powinni być zatrudniani prze-de wszystkim fachowcy. - Nie można jednak odmawiać ludziom angażującym się w politykę możliwości piastowania kierowniczych stanowisk - podkreśla Michałkiewicz.
Adam Sawicki z Fundacji im. Stefana Batorego zaznacza, że choć o obsadzie stanowisk zawsze powinny decydować kompetencje, w praktyce często wygląda to inaczej. - Wiadomo, że z rządzącymi np. w samorządach partiami, wiążą się określone zasoby kadrowe, a przedstawiciel danego ugrupowania woli współpracować z kimś ze swojej partii niż z innej. Przynależność partyjna nie wyklucza oczywiście posiadania przez daną osobę kwalifikacji do pełnienia danej funkcji. Gorzej, gdy przy zatrudnianiu kompetencje są rzeczą drugorzędną, a kluczową sprawą są barwy partyjne. I takich sytuacji, niestety, nie brakuje - uważa Sawicki.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?