- Nie traktuję tej sprawy w kategoriach zwycięstwa czy przegranej - mówi Paweł Policzkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanepidu w Lublinie. - Po prostu udało nam się doprowadzić do tego, że prawo jest egzekwowane.
Pracownicy sanepidu już od kilkunastu miesięcy regularnie kontrolowali sklep z dopalaczami. Udało im się doprowadzić m.in. do jego czasowego zamknięcia. Inspektorzy argumentowali, że dopalacze są sprzedawane jako produkty kolekcjonerskie. W rzeczywistości zaś są to suplementy diety, i jako takie powinny być rejestrowane. W połowie czerwca sanepid przeprowadził kontrolę w sklepie przy Krakowskim Przedmieściu. Nakazał wycofanie ze sprzedaży 8 preparatów.
Piotr Domański, rzecznik prasowy sieci, do której należy lubelski sklep z dopalaczami zapowiadał wtedy, że w tej sprawie złoży odwołanie. - Gdyby się tak stało, sprawa mogłaby trafić nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego - mówi Policzkiewicz. - Byłem na to przygotowany. Sąd rozstrzygnąłby definitywnie tę kwestię. "Dopalacze" się jednak wycofały.
Dlaczego? Tego nie udało się nam dowiedzieć. W firmie powiedziano nam, że nie ma nikogo, kto mógłby udzielić jakichkolwiek informacji. Lubelski sanepid zapowiada tymczasem, że będzie kontrolował również inne sklepy, które sprzedają dopalacze.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?