Kanalizacja z poślizgiem

Z końcem ubiegłego roku do prezesa spółki trafiła decyzja Komisji Europejskiej w sprawie przedłużenia terminu realizacji inwestycji. Co to oznacza? Dobra wiadomość jest taka, że zaistniałe opóźnienia nie wpłyną na finansowanie programu z europejskiego funduszu, zła - jeszcze co najmniej przez pięć miesięcy mieszkańcy będą zmagać się z rozkopanymi drogami.

- Problem pojawił się już na samym początku, kiedy ciężko było wyłonić wykonawców, bo na realizację programów budowy kanalizacji równocześnie pieniądze otrzymało bardzo wiele miast i to nie firmy szukały roboty, ale robota ich. Później przedłużał się etap projektowania z powodu przeciągających się uzgodnień terenowych i prawnych - tłumaczy prezes MPWiK, Krzysztof Kumór.

Ostatecznie jednak mamy położone ponad 90 proc. sieci. kanalizacyjnych. Opóźnienia dotyczą głównie budowy przepompowni oraz wykonania do nich przyłączy energetycznych. Nie zakończone są także prace projektowe. - Z powodu protestów mieszkańców musieliśmy przeprojektować lokalizację dwóch przepompowni. Teraz czekamy na wydanie zezwoleń na ich budowę - mówi Kumór.

Pociesza jednak, że wspomniane opóźnienia w budowie, zespół z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, kontrolujący dotowany projekt, w swojej ocenie daje szansę na zakończenie prac do połowy tego roku. MPWiK przedłużył zatem również umowy z firmami wykonawczymi do końca maja. - Później będzie już tylko rozliczanie - mówi prezes spółki.

A te jak dotąd wypadają dobrze. Kontrola z NFOŚiGW nie wykazała żadnych uchybień w dokumentacji finansowej.

Warto przypomnieć również, że koniec tego roku to termin ostateczny na zakończenie inwestycji. Podpisany pod koniec 2009 roku aneks do umowy jest pierwszym i jednocześnie ostatnim zmieniającym projekt, jaki beneficjenci unijnych dotacji mogą oczekiwać od Komisji.

Tymczasem jednak jedynym co może stanąć na przeszkodzie doprowadzenia inwestycji do końca jest trudna sytuacja finansowa MPWiK-u.

Spółka z początkiem nowego roku wraz z majątkiem Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Katowicach, przejęła także jej 76 pracowników, których wynagrodzenia są wyższe aniżeli osób tu dotąd zatrudnionych, a zgodnie z kodeksem pracy muszą być wypłacane w takich kwotach jeszcze przez co najmniej rok. - Przychodów z opłat za wodę spodziewamy się dopiero na koniec kwartału. Do tego czasu musimy sobie jakoś radzić - mówi Kumór. Jak na razie na pokrycie części zobowiązań wobec nowych pracowników, MPWiK zrezygnował z podpisywania dalszych umów outsourcingowych. - Firmy zewnętrzne nie są nam już potrzebne bo ich zadania wykonują teraz przejęci przez nas pracownicy - tłumaczy prezes.

Ciężej będzie MPWiK-owi poradzić sobie bez poręczenia pożyczki gwarancyjnej w wysokości 6 mln 768 tys. 891 zł, która ma posłużyć do regulowania płatności wykonawcom, zanim wpłyną środki z unijnej dotacji.

Jak trudna sytuacja finansowa spółki przełoży się na podwyżki taryf opłat za wodę i ścieki? Pierwsze nie wzrosną w ogóle w stosunku do obowiązujących i nadal będą wynosić 5,44 za metr sześcienny. Podrożeje za to odprowadzenie ścieków. Stawki opłat wzrosną z 3,46 do 5,41 netto, co po doliczeniu podatku da nam od początku marca 5,78 zł za metr sześcienny. - Opłaty musiały być tak skalkulowane aby zapewniły spłatę rat kapitałowych i odsetki od kredytów, dzięki którym zapewniamy podstawowe potrzeby inwestycyjne spółki - tłumaczy Kumór.