Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kamieniem w szybę autokaru. Zdarzenie na autostradzie we Francji

Leszek Mikrut
Kamieniem w szybę autokaru
Kamieniem w szybę autokaru Leszek Mikrut
Kilkanaście dni temu, w drugiej połowie lipca, pilotowałem grupę młodzieżową, jadącą autokarem z Lublina do Hiszpanii. Impreza przebiegała wspaniale, ale pewnym cieniem położyła się na niej niebezpieczna sytuacja zaistniała na autostradzie prawie 2 tys. km od naszego miasta.

Jechaliśmy na wakacyjny wypoczynek, ale jednak ze świadomością akcji terrorystycznych szerzących się na zachodzie Europy.

Przez kilka ostatnich lat tego rodzaju imprezy turystyczne, jak moja, w drodze na Półwysep Pirenejski zatrzymywały się na cały dzień w Paryżu, aby młodzież przynajmniej przez kilkanaście godzin mogła podziwiać zabytki francuskiej stolicy. Dziś już brak takiego punktu w programie, a stało się to z obawy o bezpieczeństwo młodych turystów. Mieliśmy także na świeżo w pamięci zaistniałe dosłownie trzy dni wcześniej tragiczne wydarzenia w Nicei, gdzie islamski zamachowiec zabił ponad 80 niewinnych osób, taranując ciężarówką świętujących ludzi.

Podróż przez Polskę, ani przez Niemcy nie wróżyła niczego złego.

Ale już przy przekraczaniu granicy niemieckiej w okolicach Stuttgartu zobaczyliśmy po stronie francuskiej, jak ruch na autostradzie spowalniał, a ona sama zaczęła się zwężać z czterech pasów do jednego otoczonego niewysokimi balustradami, za którymi stała policja, uzbrojeni żołnierze, było mnóstwo oznakowanych sygnalizatorami świetlnymi pojazdów. Służby specjalne w ten sposób starały się z potoku aut wyłuskać ewentualnych terrorystów.

Było już po północy. Jechaliśmy autostradą w kierunku Lyonu, kierując się na południe w stronę Montpellier i granicy hiszpańskiej.

Siedziałem na przednim fotelu przeznaczonym dla pilota, głowę mając opartą o boczną szybę autokaru. Za mną siedział wychowawca. Zbliżała się godzina trzecia po północy. Młodzież dawno już spała.

Nagle usłyszeliśmy huk uderzenia w autokar.

Kierowca zaczął hamować, a wychowawca w tym samym momencie, gdy spojrzał na boczną szybę, o którą miał wsparta głowę, krzyknął na całe gardło: „Wszyscy na podłogę, chowajcie się!. Strzelają w nas!”. Nieco później wyjaśnił, że usłyszawszy huk, spojrzał na szybę i najpierw zobaczył na niej tzw. „pajączek”, sygnalizujący rozbicie szkła, a następnie dziurę w szybie wielkości ludzkiej pięści. Wniosek więc jego był jednoznaczny: w kierunku autokaru padł strzał, przynajmniej jeden.

Pojazd przebył jeszcze kilkadziesiąt metrów i zatrzymał się na pasie awaryjnym. Ze zgrozą zobaczyliśmy wybitą wielką szybę boczną i kamień leżący wewnątrz samochodu.

Nieznany sprawca, rzucając go w kierunku mknącego nocą z dużą szybkością po autostradzie pojazdu, bezsprzecznie kierował się jednym celem – dokonania szkody nie tylko materialnej, ale i wyrządzenia obrażeń fizycznych pasażerów, a może nawet i spowodowania ofiar śmiertelnych. Kamień przebił na wylot podwójnie klejona i hartowaną szybę w odległości ok. 10 cm od mojej głowy i ok. 20 cm od głowy wychowawcy. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nasz autokar o maleńki ułamek sekundy wcześniej nadjechałby na feralny punkt. Kamień ten z pewnością uderzyłby w przednią szybę pojazdu, może nawet w kierowcę, który mógł stracić panowanie nad kierownicą, a wtedy tragiczne skutki dość łatwe byłyby do przewidzenia.

Na szczęście wszystko skończyło się na strachu i obyło się bez ofiar. Trauma psychiczna pozostała jednak. Incydent miał miejsce w pobliżu miasta Chanas w regionie Owernia-Rodan-Alpy, w departamencie Isère.

W pewnej odległości przed nami stała w ten sam sposób uszkodzona ciężarówka. Zadzwoniłem na numer alarmowy 112. Po chwili na miejsce zdarzenia przysłano pojazd ochrony autostrad w celu posprzątania szkła z drogi. Eskortowani przez pracownika tej służby pojechaliśmy na najbliższą stację paliwową, gdzie czekała na nas już francuska żandarmeria. Szybko okazało się, iż nasz autokar był dziewiątym z kolej pojazdem uszkodzonym w tym samym miejscu i w tym czasie. Po nas podjechał jeszcze dziesiąty samochód. Wszystkie miały dziury w przednich szybach, a jedynie nasz - w bocznej.

Policja spisywała protokoły szkód. Ale nie chciała przyjąć zeznań świadków na okoliczność incydentu z możliwym skutkiem zamachu na życie. Jednocześnie funkcjonariusze twierdzili, że tego rodzaju przypadki nie są tu dla nich nowością. Ale dlaczego policja francuska nic nie robi w sprawie zapewnienia w tym miejscu bezpieczeństwa na autostradzie, odnalezienia potencjalnego zamachowcy – tego nie wiadomo.

Żandarmi stwierdzili, że nie był to zamach, ale zwykły wybryk chuligański.

Trudno temu zaprzeczyć, ale też trudno się z tym zgodzić, tym bardziej, że niefrasobliwość i bierność policji była aż nadto widoczna. Ewidentnie chciano się nas pozbyć z terenu francuskiej jurysdykcji. W Polsce zatrzymano by kierowcy dowód rejestracyjny pojazdu z wybitą szybą i oddano dopiero po jej wstawieniu. W tym wypadku żandarmi nawet nie wspomnieli o podobnej ewentualności, kazali nam jechać dalej, nawet bez bocznej szyby. I tylko na nasze wyraźne żądanie sprowadzili pomoc techniczną, która miała zabezpieczyć puste okno.

„Fachowiec” przyjechał i chciał nam wstawić... karton ze zwykłego pudła, zabezpieczając go dodatkowo najzwyklejszą przeźroczystą folią, w jaką u nas pakuje się produkty spożywcze. Nie zgodziliśmy się na taką beznadziejna prowizorkę. A na normalną szybę nie mogliśmy czekać, gdyż można ją było sprowadzić z Niemiec dopiero w ciągu 10 dni. Ze względów czasowych i logistycznych najem nowego autokaru też nie wchodził w grę. Jedynie pewna francuska organizacja charytatywna stanęła na wysokości zadania, rozdając wszystkim bezpłatne lunch pakiety.

Podjechaliśmy więc pod miejscowy supermarket budowlany, kupiliśmy pleksę i umocowaliśmy ją sami w otworze okiennym, wykorzystując do tego celu piankę budowlaną. Na całe zajście straciliśmy ponad 7 godzin. W końcu dojechaliśmy do Hiszpanii, gdzie wstawiono nam nową szybę. Dwa dni po nas dojechał do tej samej miejscowości autokar z Czech, którego również zaatakowano w tym samym miejscu we Francji i identycznym skutkiem. Reakcja miejscowej policji była identyczna.

Po zakończeniu odpoczynku na Costa Brava wracaliśmy tą samą drogą. Niegościnne okolice francuskiego Chanas pokonywaliśmy w pewnym sensie z duszą na ramieniu...

Europa Zachodnia staje się coraz bardziej nieprzewidywalna, coraz bardziej niebezpieczna, coraz mniej przyjazna dla turystów. Ale należy mieć nadzieję, że okres ten wkrótce bezpowrotnie minie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto