Jechaliśmy na wakacyjny wypoczynek, ale jednak ze świadomością akcji terrorystycznych szerzących się na zachodzie Europy.
Przez kilka ostatnich lat tego rodzaju imprezy turystyczne, jak moja, w drodze na Półwysep Pirenejski zatrzymywały się na cały dzień w Paryżu, aby młodzież przynajmniej przez kilkanaście godzin mogła podziwiać zabytki francuskiej stolicy. Dziś już brak takiego punktu w programie, a stało się to z obawy o bezpieczeństwo młodych turystów. Mieliśmy także na świeżo w pamięci zaistniałe dosłownie trzy dni wcześniej tragiczne wydarzenia w Nicei, gdzie islamski zamachowiec zabił ponad 80 niewinnych osób, taranując ciężarówką świętujących ludzi.
Podróż przez Polskę, ani przez Niemcy nie wróżyła niczego złego.
Ale już przy przekraczaniu granicy niemieckiej w okolicach Stuttgartu zobaczyliśmy po stronie francuskiej, jak ruch na autostradzie spowalniał, a ona sama zaczęła się zwężać z czterech pasów do jednego otoczonego niewysokimi balustradami, za którymi stała policja, uzbrojeni żołnierze, było mnóstwo oznakowanych sygnalizatorami świetlnymi pojazdów. Służby specjalne w ten sposób starały się z potoku aut wyłuskać ewentualnych terrorystów.
Było już po północy. Jechaliśmy autostradą w kierunku Lyonu, kierując się na południe w stronę Montpellier i granicy hiszpańskiej.
Siedziałem na przednim fotelu przeznaczonym dla pilota, głowę mając opartą o boczną szybę autokaru. Za mną siedział wychowawca. Zbliżała się godzina trzecia po północy. Młodzież dawno już spała.
Nagle usłyszeliśmy huk uderzenia w autokar.
Kierowca zaczął hamować, a wychowawca w tym samym momencie, gdy spojrzał na boczną szybę, o którą miał wsparta głowę, krzyknął na całe gardło: „Wszyscy na podłogę, chowajcie się!. Strzelają w nas!”. Nieco później wyjaśnił, że usłyszawszy huk, spojrzał na szybę i najpierw zobaczył na niej tzw. „pajączek”, sygnalizujący rozbicie szkła, a następnie dziurę w szybie wielkości ludzkiej pięści. Wniosek więc jego był jednoznaczny: w kierunku autokaru padł strzał, przynajmniej jeden.
Pojazd przebył jeszcze kilkadziesiąt metrów i zatrzymał się na pasie awaryjnym. Ze zgrozą zobaczyliśmy wybitą wielką szybę boczną i kamień leżący wewnątrz samochodu.
Nieznany sprawca, rzucając go w kierunku mknącego nocą z dużą szybkością po autostradzie pojazdu, bezsprzecznie kierował się jednym celem – dokonania szkody nie tylko materialnej, ale i wyrządzenia obrażeń fizycznych pasażerów, a może nawet i spowodowania ofiar śmiertelnych. Kamień przebił na wylot podwójnie klejona i hartowaną szybę w odległości ok. 10 cm od mojej głowy i ok. 20 cm od głowy wychowawcy. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nasz autokar o maleńki ułamek sekundy wcześniej nadjechałby na feralny punkt. Kamień ten z pewnością uderzyłby w przednią szybę pojazdu, może nawet w kierowcę, który mógł stracić panowanie nad kierownicą, a wtedy tragiczne skutki dość łatwe byłyby do przewidzenia.
Na szczęście wszystko skończyło się na strachu i obyło się bez ofiar. Trauma psychiczna pozostała jednak. Incydent miał miejsce w pobliżu miasta Chanas w regionie Owernia-Rodan-Alpy, w departamencie Isère.
W pewnej odległości przed nami stała w ten sam sposób uszkodzona ciężarówka. Zadzwoniłem na numer alarmowy 112. Po chwili na miejsce zdarzenia przysłano pojazd ochrony autostrad w celu posprzątania szkła z drogi. Eskortowani przez pracownika tej służby pojechaliśmy na najbliższą stację paliwową, gdzie czekała na nas już francuska żandarmeria. Szybko okazało się, iż nasz autokar był dziewiątym z kolej pojazdem uszkodzonym w tym samym miejscu i w tym czasie. Po nas podjechał jeszcze dziesiąty samochód. Wszystkie miały dziury w przednich szybach, a jedynie nasz - w bocznej.
Policja spisywała protokoły szkód. Ale nie chciała przyjąć zeznań świadków na okoliczność incydentu z możliwym skutkiem zamachu na życie. Jednocześnie funkcjonariusze twierdzili, że tego rodzaju przypadki nie są tu dla nich nowością. Ale dlaczego policja francuska nic nie robi w sprawie zapewnienia w tym miejscu bezpieczeństwa na autostradzie, odnalezienia potencjalnego zamachowcy – tego nie wiadomo.
Żandarmi stwierdzili, że nie był to zamach, ale zwykły wybryk chuligański.
Trudno temu zaprzeczyć, ale też trudno się z tym zgodzić, tym bardziej, że niefrasobliwość i bierność policji była aż nadto widoczna. Ewidentnie chciano się nas pozbyć z terenu francuskiej jurysdykcji. W Polsce zatrzymano by kierowcy dowód rejestracyjny pojazdu z wybitą szybą i oddano dopiero po jej wstawieniu. W tym wypadku żandarmi nawet nie wspomnieli o podobnej ewentualności, kazali nam jechać dalej, nawet bez bocznej szyby. I tylko na nasze wyraźne żądanie sprowadzili pomoc techniczną, która miała zabezpieczyć puste okno.
„Fachowiec” przyjechał i chciał nam wstawić... karton ze zwykłego pudła, zabezpieczając go dodatkowo najzwyklejszą przeźroczystą folią, w jaką u nas pakuje się produkty spożywcze. Nie zgodziliśmy się na taką beznadziejna prowizorkę. A na normalną szybę nie mogliśmy czekać, gdyż można ją było sprowadzić z Niemiec dopiero w ciągu 10 dni. Ze względów czasowych i logistycznych najem nowego autokaru też nie wchodził w grę. Jedynie pewna francuska organizacja charytatywna stanęła na wysokości zadania, rozdając wszystkim bezpłatne lunch pakiety.
Podjechaliśmy więc pod miejscowy supermarket budowlany, kupiliśmy pleksę i umocowaliśmy ją sami w otworze okiennym, wykorzystując do tego celu piankę budowlaną. Na całe zajście straciliśmy ponad 7 godzin. W końcu dojechaliśmy do Hiszpanii, gdzie wstawiono nam nową szybę. Dwa dni po nas dojechał do tej samej miejscowości autokar z Czech, którego również zaatakowano w tym samym miejscu we Francji i identycznym skutkiem. Reakcja miejscowej policji była identyczna.
Po zakończeniu odpoczynku na Costa Brava wracaliśmy tą samą drogą. Niegościnne okolice francuskiego Chanas pokonywaliśmy w pewnym sensie z duszą na ramieniu...
Europa Zachodnia staje się coraz bardziej nieprzewidywalna, coraz bardziej niebezpieczna, coraz mniej przyjazna dla turystów. Ale należy mieć nadzieję, że okres ten wkrótce bezpowrotnie minie.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?