Materiał Dziennikarza Obywatelskiego |
- Czuję się rzeźbiarzem z racji swego zamiłowania do rzeźbienia, wykształcenia i wykonywanej pracy. Rzeźbienie jest moją pasją od najmłodszych lat – zwierza się twórca tej najnowszej lubelskiej rzeźby i jedynej tego typu ławeczki w mieście – Benedykt Popek, pochodzący z niewielkiej podrzeszowskiej miejscowości - Mazury. Duszę artysty odziedziczyłem po ojcu, a pierwsze prace wykonywałem scyzorykiem i dłutem stolarskim, strugając w drewnie to, co widziałem dookoła siebie.
- Stolarstwa artystycznego uczyłem się w Bobowej koło Gorlic u mistrzów tego rzemiosła. Oni zapoznali mnie też z tajnikami zarówno tradycyjnego stolarstwa, jak i tokarstwa oraz wypalanki w drzewie. Wkrótce jednak przeniosłem się do zakopiańskiego Liceum Sztuk Plastycznych – wspomina artysta. W tamtym czasie była to najsłynniejsza szkoła rzeźbiarska w kraju, zwana „Szkołą Kenara”. Tam uczyłem się głównie rzeźbienia w drewnie, ale także rysunku, malarstwa i liternictwa.
- Pracowałem tam i na miękkich, i na twardych gatunkach drewna, ale podstawowe znaczenie miało dla mnie rzeźbienie w glinie – informuje Benedykt Popek. Wykonywałem popiersia, całe postacie człowieka, zarówno statyczne, jak i dynamiczne, poszczególne fragmenty ludzkiego ciała. Ćwiczyłem odlewanie w gipsie, a także odlewałem niewielkie rzeźby metodą traconego wosku. A moimi profesorami byli znani zakopiańscy mistrzowie. To oni nauczyli mnie twórczego myślenia i dostosowania do niego właściwych technik oraz materiałów. Pobierałem u nich lekcje myślenia, postrzegania zjawisk natury, inspiracji pięknem przyrody, wyczuwania charakteru materiału rzeźbiarskiego. Wiele zawdzięczam Antoniemu Rzęsie i Władysławowi Hasiorowi.
- Ale w końcu poszedłem własną drogą artystyczną – zanurza się we wspomnienia twórca lubelskiej ławeczki. Ćwiczyłem anatomię człowieka oraz fałdy szat. Podpatrywałem i analizowałem techniki prac mistrzów, rzeźbiłem głównie w drewnie i glinie. Opanowałem techniki pracy z różnego rodzaju narzędziami rzeźbiarskimi, poznałem tajemnice wielu materiałów. Do dzisiejszego dnia uczę się jednak, eksperymentuję i doskonalę sztukę rzeźbienia. A im więcej osiągam, tym mam większą świadomość jak niewiele potrafię. I świadomy jestem, że czeka mnie jeszcze wiele lat pracy nad sobą.
- Mój młodzieńczy flirt z rzeźbą zmaterializował się po pewnym czasie w formie praktyki konserwatorskiej. Prawie ćwierć wieku – podsumowuje Benedykt Popek - ratowałem przed zniszczeniem lub całkowitym unicestwieniem zabytki w Muzeum Zamek w Łańcucie oraz w Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. Jako renowator w tamtejszych pracowniach konserwatorskich przywracałem świetność uszkodzonym lub niszczejącym zabytkom, w tym rzeźbom, wyrobom rzemiosła artystycznego, meblom, a nawet sprzętom strażackim i rolniczym.
- Dziś jestem właścicielem profesjonalnej pracowni rzeźbiarskiej, wykonuję zarówno duże zlecenia, jak i drobne usługi, głównie w drewnie i w brązie – podsumowuje artysta. Upiększam obiekty prywatne i publiczne, urzędy, kaplice, kościoły, cmentarze, realizując pomysły i klientów, i własne. Ale większość moich dzieł rzeźbiarskich to duże formaty.
- Zamówienie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej należało do mniejszych, ale podjąłem się zlecenia, gdyż bardzo zainteresowała mnie postać profesora Henryka Raabego, wręcz zafrapowała – spostrzega Benedykt Popek. Starałem się ukazać go jako człowieka dobrego, pogodnego i przyjaznego. Słyszałem, że lubił studentów, występował w ich obronie, a to nie podobało się ówczesnym władzom. Teraz pan profesor siedzi i patrzy na swe dzieło, na swych wciąż nowych studentów i młodszych kolegów wykładowców. Mam nadzieję, że społeczność uniwersytecka polubi moją pracą, swego pierwszego rektora widzianego oczami mojej wyobraźni.
- Chcieliśmy w jakiś sposób upamiętnić postać pierwszego rektora naszej uczelni oraz jego dokonania – informuje rzecznik prasowy UMCS Anna Guzowska. Pierwotny zamysł powstał już w ubiegłym roku, jeszcze na długo przed wakacjami. Zdecydowaliśmy się właśnie na taki wariant, jakim jest pomnik-ławeczka. Nieprzypadkowa jest więc lokalizacja tego przedsięwzięcia – tuż obok pomnika patronki naszej uczelni, tutaj, gdzie codziennie przechodzą setki studentów. Od dziś zarówno Maria Skłodowska-Curie będzie na nich spoglądać, jak i profesor Henryk Raabe, który powołał do życia uniwersytet jej imienia.
Zobacz także:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?