Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

The Australian Pink Floyd Show 28 stycznia w Lublinie

Paweł Franczak
The Australian Pink Floyd Show zagrają u nas po raz pierwszy
The Australian Pink Floyd Show zagrają u nas po raz pierwszy materiały organizatora
Przed koncertem grupy The Australian Pink Floyd Show w Lublinie (odbędzie się 28 stycznia w hali Globus) Paweł Franczak rozmawia z Colinem Wilsonem, basistą australijskiej grupy.

Konkurs: bilety na The Australian Pink Floyd za SMS-a

Czy mógłbyś wyjaśnić sytuację między The Australian Pink Floyd Show a The British Pink Floyd? Przez pewien czas organizatorzy twierdzili, że zmieniliście nazwę i reklamowali Waszą grupę jako Brytyjski Pink Floyd, która - jak sądzę - jest dla Was konkurencją.
Żeby wszystko było jasne: zamieszanie wokół nazwy wynikło z nieporozumienia z promotorami trasy. Wciąż jesteśmy The Australian Pink Floyd i byliśmy nimi, nic tego nie zmieni. British Pink Floyd to jeden z wielu cover bandów, nie mają, tak jak my, oficjalnego poparcia, "błogosławieństwa" zespołu Pink Floyd.

Powiedziałeś kiedyś, że rozmiar Australii bardzo Wam pomógł w karierze: niewiele zagranicznych zespołów miało ochotę jeździć z tournée po tak wielkim kraju, z powodu ogromnych kosztów przedsięwzięcia. Należał do nich Pink Floyd. A skoro oni nie mogli przyjechać, to fani chętnie chodzili na koncerty ich cover bandu, czyli Wasze.
To wszystko prawda, choć od tamtego czasu oryginalni Floydzi kilkakrotnie byli w Australii. Co ciekawe, my sami od kilkunastu lat nie graliśmy tam koncertu. Mieszkamy już od dawna w Anglii i koncertowanie na naszym rodzinnym kontynencie wciąż jest wielką i drogą sprawą.

Powiedz szczerze: nie jesteście zmęczeni graniem piosenek jednego zespołu? W końcu jako cover band nie możecie wykonywać muzyki innych artystów. Czy może się mylę?
Cóż, mamy kilka pobocznych projektów, którymi zajmujemy się raz na jakiś czas. Ale przede wszystkim: katalog utworów Pink Floyd jest ogromny. Poza tym, to bardzo różnorodna muzyka. Jeśli posłuchasz czegoś, co nagrali w latach 60., a za chwilę np. "The Division Bell", nagrany w latach 90., to masz wrażenie, że to zupełnie inny zespół. Żeby się nie znudzić, co roku wprowadzamy do naszego repertuaru nowe piosenki Floydów, gramy takie, których nie wykonywaliśmy od dawna i zmieniamy elementy show, jak wizualizacje. Np. 2011 będzie dla nas rokiem ogromnych zmian w tej ostatniej sferze - wprowadzamy grafikę 3D. Pracują dla nas ludzie z Hollywood, którzy pracowali chociażby nad "Avatarem" czy nowym "Harrym Potterem". Jesteśmy bardzo podekscytowani, także dlatego, iż prawdopodobnie jesteśmy pierwszym zespołem w historii muzyki, który wprowadzi tę technologię.

Zobaczymy trójwymiarowe efekty w Lublinie?
Owszem, 3D wprowadzamy od polskiej trasy. Będzie świetnie: słuchacze na wejściu dostaną okulary 3D.

Mam wrażenie, że wolicie koncentrować się na późniejszym okresie Floydów - z tego, co zauważyłem, gracie raczej rzeczy z lat 70., 80., 90. Czy wolicie omijać eksperymentalne lata 60.?
Cóż, w przeszłości na pewno tak było. Wybieraliśmy kompozycje z albumów "The Dark Side of The Moon", "The Wall", "Animals" czy "The Division Bell". Jednak w zeszłym tygodniu zaczę-liśmy przesłuchania niektórych utworów napisanych w latach 60. W najbliższym roku będzie można więc usłyszeć kilka piosenek z pierwszego albumu PF w naszym wykonaniu. Wracając jednak do pytania: nie można zmieścić wszystkiego na koncercie, nawet jeśli jest dwugodzinny. Zwłaszcza że większość Floydowych utworów jest długa.

Mówiłeś na początku wywiadu o "pobocznych projektach". Jaką muzykę w nich gracie? Rock progresywny? Czy może, dla odmiany i odpoczynku od wykonywania symfonicznych, potężnych kompozycji, wybieracie punk rocka?
Ja prowadzę trójosobowy, rockowy zespół El Vato z Paulem Bonneyem, perkusistą The Australian Pink Floyd Show w składzie. Zbieramy się raz do roku i gramy małą trasę po Wielkiej Brytanii. Wykonujemy głównie texas bluesa. Wiem także, że pozostali muzycy TAPFS interesują się i czasem wykonują muzykę klasyczną.

Zatem: nie tak daleko od Pink Floyd. W końcu ich muzyka ma mocną podporę w bluesie, co słychać głównie w gitarze Gilmoure'a (nie wspominając nawet o nazwie, którą wzięli od bluesowych muzyków), a charakter kompozycji przypomina utwory muzyki klasycznej, zwłaszcza dziewiętnastowieczny romantyzm.
Dokładnie. I to jest jeden z powodów, dla których ich katalog jest tak obszerny i różnorodny. Wpływy obydwu wymienionych przez Ciebie nurtów są u nich obecne. My, jako muzycy The Australian Pink Floyd Show, pochodzimy z różnych środowisk, tak samo było z nimi. Myślę, że to nasza wielka zaleta - pomaga odtwarzać prawidłowo muzykę Pink Floyd.

Wiem, że graliście koncert dla zespołu Pink Floyd, wiem też, że graliście z członkami Pink Floyd. Czy w trakcie tego drugiego występu powiedziałeś sobie: "No dobra, mogę już umrzeć - spełniło się moje marzenie, osiągnąłem w życiu wszystko?"
Bez wątpienia był to jeden z takich momentów. Wcześniej marzyliśmy, że może kiedyś poznamy artystów z Pink Floyd, ale żeby z nimi zagrać? To było fantastyczne wydarzenie, nawet teraz, kiedy o tym myślę, jestem wzruszony.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto