Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelski artysta żądał przed sądem zapłaty za pracę

Redakcja
Lubelski artysta Tomasz Kozak domagał się od krakowskiego wydawnictwa 4 tys. zł jako zapłaty za wykorzystanie jego prac w kalendarzu. Wydawca zwlekał z wypłatą, sprawa trafiła do sądu. Ten orzekł, że Kozakowi pieniądze się nie należą, bo jego sztuka jest... zbyt szokująca.

Dzieła Tomasza Kozaka są bez dwóch zdań kontrowersyjne. Sam artysta nie ukrywa, że prace przedstawiające np. nagich hitlerowców mają zmuszać do myślenia i prowokować. Jest też przyzwyczajony do aury skandalu. Ale nie przypuszczał, że jego sztuka - niechcący - zostanie włączona do walki o wolność słowa.

W 2005 r. krakowska firma Mireki wydała grafiki Kozaka w postaci kalendarza. Można go było kupić m.in. w sieci EMPiK. Sęk w tym, że Kozak nie zobaczył za to ani grosza (zgodnie z umową, Mireki powinien mu zapłacić 4 tys. zł).

- Podałem wydawcę do sądu. W pierwszej instancji wygrałem sprawę, ale wydawca się odwołał - mówi artysta.

Na sali rozpraw w sądzie kolejnej instancji wydawca kalendarza twierdził, że otrzymane od Kozaka prace były niespójne tematycznie i było ich zbyt mało. Sugerował też, że według niego, Kozak za sprawą swoich grafik może być... przestępcą.

Prowadząca sprawę sędzia zapoznała się z materiałami i stwierdziła, że sztuka Kozaka to pornografia i faszyzm, pieniądze mu się zatem nie należą. W orzeczeniu czytamy: Kozak "prezentuje treści pornograficzne, nawiązuje do potęgi państwa niemieckiego z okresu II wojny światowej" oraz "przywołuje zbrodnie Holokaustu". Zdaniem sędzi, tematyka prac "momentami wulgarna, momentami szokująca - wykracza w przekonaniu Sądu poza zakres swobody artystycznej". Kwestię rzekomego przestępstwa badała nawet prokuratura, ale przestępstwa się nie dopatrzyła.

- To szokujące! Nigdy nie słyszałem o podobnym przypadku - nie ukrywa oburzenia historyk sztuki, prof. Lechosław Lameński, wykładowca KUL. I dodaje: - Czyli jak prace są obrazoburcze, to artyście nie należą się pieniądze? Ależ należą się jak psu kiełbasa, skoro taka była umowa.

Prof. Lameński podkreśla, że krakowski sąd najwyraźniej nie zrozumiał takiego zjawiska jak swoboda wypowiedzi artystycznej.

- Nie słyszałem jeszcze o takiej argumentacji - dziwi się mec. Piotr Sendecki z Lublina. - To dziwna sytuacja: ponieważ sądowi nie podoba się dzieło sztuki, to artyście nie należą się za to dzieło pieniądze?

Tomasz Kozak odwołał się od wyroku. W zeszły piątek 19 marca decyzją sądu apelacyjnego sprawa ma zacząć się od początku, a kontrowersyjny wyrok krakowskiej sędzi jest nieważny. Pieniędzy od wydawnictwa Kozak nie dostał do tej pory.

Mireki przestało istnieć. Z właścicielem firmy nie udało nam się skontaktować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto